Szkoła Magii i Czarodziejstwa
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Virtus Jaquelin

Go down 
AutorWiadomość
Virtus Jaquelin

Virtus Jaquelin


Liczba postów : 13
Join date : 02/11/2014
Age : 29
Skąd : Poznań

Virtus Jaquelin Empty
PisanieTemat: Virtus Jaquelin   Virtus Jaquelin EmptySro Gru 03, 2014 12:24 am


Wiek: 30(137) lat z wyglądu
Płeć: mężczyzna
Orientacja: heteroseksualny
Rasa: czarodziej
Zawód: nauczyciel
Wzrost: 186cm
Waga: 78kg



Godność: Virtus Jaquelin de Transilvania
Pochodzenie: Stara Transylwania
Pseudonim: Leniwa Buła
Obowiązek: muzyka,
literatura, łacina




Odwieczny przyjaciel

Imię: Pikachu
Charakter: Futrzak ten jest niczym innym, jak sześćdziesięcioletnim przyjacielem Virtusa, który "od zawsze" był przy blondynie. Tak samo jak on posiada spiralną heterochromię tęczówek. Pikachu jest swojemu ziomkowi
wierny, ponieważ wie, że może oczekiwać tego samego. Jeden potrafiłby poświęcić własne życie za drugiego i wzajemnie. Poza tym - Virtus nauczył Pikachu angielskiego języka, aby mógł się swobodnie komunikować z innymi. Jest bardziej luzacki niż Jaquelin, lecz wcale go o to nie goni. Respektuje go, ponieważ zna historię blondyna i wie, że tyle lat życia nie jest najwspanialsze.





UMIEJĘTNOŚCI

Świetny piekarz
 Tak długo jak Virtus będzie miał dostęp do składników - będzie w stanie stworzyć ósmy cud świata własnymi rękami w sferze ciast, ciastek, tortów czy innych słodkości. Nie tylko od zawsze miał do tego dryg, lecz zmusiło go też nieodparte uczucie miłości do słodkości. W końcu jakoś trzeba zaspokajać swoje żądze, prawda?

Gra na instrumentach
 W starej szkole było wiadome, że jeśli chodzi o muzykę, to Virtus Jaquelin, przewodniczący klubu muzycznego, był najlepszym muzykiem z całej placówce. Głównie dlatego, że podczas gry oddawał nutom część swojej duszy. Zamiłowanie jakim pałał do tej dziedziny sztuki było niebywałe. Dzięki swemu zawzięciu był w stanie nauczyć się gry na gitarze akustycznej, elektrycznej, skrzypcach oraz źdźble trawy.

Zegarmistrz
 Przez kilka dekad, kiedy w końcu weszły na rynek zegarki kieszonkowe, blondyn zaczął się nimi interesować do tego stopnia, że po kilku latach zgłębił och jakże tajemną sztukę budowania ich, wymyślania nowych, samego działania oraz naprawy. Dlatego też jego osobisty, sześćdziesięcioletni staruszek nadal działa.

Niesamowicie zwinne dłonie
 Głównie przez fakt grania na wielu instrumentach i bawienia się z maluteńkimi częściami jako zegarmistrz Virtusowe dłonie są niezwykle sprawne oraz zwinne. Wyobraźcie sobie malowanie, masaże, lub inne zmyślne rzeczy, jakie blondyn mógłby dzięki nim uczynić, a o jakich jeszcze nawet się Wam nie śniło~ W szczególności przydaje mu się ten aspekt przy robieniu tortów.

Śpiewanie
 Dziwnym by było, gdyby muzyk nie potrafił śpiewać. Co prawda nie każdemu dany jest niesamowity głos, albo chociaż taki wystarczający do człowieczego świergotu, lecz Virtus jest w tym krótko mówiąc zajebisty. Nie ma drugiego faceta, który wyciąga tak wysokie i tak niskie tony, jak on. Kiedy Jaquelin szaleje na scenie - inni mężczyźni mogą się chować ze wstydu w piwnicach, bo nigdy mu nie dorównają.

Kojące dłonie
 Może i stracił swoje moce, lecz pozytywne skutki uboczne nadal mu pozostały. A przynajmniej jeden, o którym wie. Jest nim kojące dotknięcie. Każda osoba, którą Virtus dotknie w obiema dłońmi w głowę na dłuższy czas, przestaje się bać(o ile taki potwór stumetrowy, który tą osobę atakował zniknął). Jeśli ktoś ma skołatane nerwy po całym dniu stresu - Virtusowe dłonie też na to zaradzą. Nagły atak nerwicy? Też żaden problem.

Poliglota
 Przez kilkadziesiąt lat mężczyzna zwiedzał mnóstwo krajów. Najbardziej jednak oscylował obrębie tych europejskich. Niektóre zapadły mu w pamięć, lecz takie np. Hiszpania czy Włochy w szczególności. Z racji tego, że miał kilka ulubionych, to zaczął uczyć się dokładniej ich języków, aby móc przyjeżdżać na wakacje i takie tam. Dlatego też poznał biegle w mowie i piśmie hiszpański, angielski, włoski, francuski i łaciński.


EKWIPUNEK

Księga tajemnic mistrza Hayla Le'louna. Jest to księga, w której mistrz Virtusa zapisywał wszystko na temat swoich badań, historii świata, kiedy jeszcze żył i magicznych stworzeń. Dodane są też do nich inkantacje oraz starożytne rytuały.

Klucz do Dormitorium Nauczycieli.

Stary pierścień magiczny z mieniącym się rubinem, wspomagający ogniste stwory. Mężczyzna trzyma go jako pamiątkę z zamierzchłych czasów. Ma do niego sentyment po swoim nauczycielu, Neptunie, z którym to był razem na misji w dzień uzyskania sygnetu. Zawsze nosi go na palcu serdecznym lewej dłoni.

Zegarek kieszonkowy, który nadal działa, a to już 60 lat.



ZAKLĘCIA

[ A ] Forma astralna

[ B ] Łączone myśli

[ B ] Cienisty Legion

[ C ] Ogniste pisklaki

[ C ] Pantera

[ C ] Odczytywanie Zapisków

[ D ] Zapalniczka

[ D ] Błękitny Płomień

[ D ] Vileplume

[ D ] Typholsion

[ D ] Wyczuwanie Obecności



Virtus Jaquelin Pwa7y6I
WYGLĄD









Mężczyzna wiele razy przez ostatnie dekady obcinał włosy. Raz nawet zapuścił się do pasa, lecz wkurzało go zbyt częste przetłuszczanie się i irytujące długie mycie ich wraz z suszeniem. Obecnie ma średnio krótkawe blond kudły, których kosmyki zawsze są poukładane w jakimś artystycznym nieładzie. Oczywiście rozczochraniec ma czuprynę jasnej barwy. Jeden opasły kosmyk zawsze opada z czoła prawie aż na nos. Tą dwójkę dzielą jedynie dwa, może trzy centymetry od spotkania się. Wysoki jak dąb, chociaż jego wzrost jest bardziej adekwatny do statystyk, aniżeli jakiś niewiarygodnie niespotykany. Jego z lekka umięśnione, bądź raczej wysportowane ciało też jest niczego sobie. Jasna karnacja pomimo tego, że lubi się opalać, a nic z tego nie wychodzi także dodaje mu kilku pociągających plusów. Jego spiralnie tęczowe oczy potrafią - i wiele razy zdawały egzamin - zawrócić niejednej dziewczynie w głowie. Jego twarzy zawsze towarzyszą na przemian przyjazny, kojący serce, rozumiejący uśmiech oraz tęgie zamyślenie. No i oczywiście niebieskawe, stylowe okulary, bo wiadomo, że nikt nie wygląda lepiej niż Virtus Jaquelin de Transilvania, a jeśli ktoś twierdzi inaczej, to znaczy, że albo jest zazdrosny, albo kłamie, albo jedno i drugie.


CHARAKTER

Co by nie było, gdyby stary, strudzony życiem, kilkusetletni Virtus nie był taką samą leniwą bułą i amantem słodyczowym jak za czasów świetności Saint Francesy z Australii... No po prostu świat by stanął do góry nogami. Wyzbył się on jednak na przestrzeni lat tak niesamowitego ciągu do płci przeciwnej. Musi zachowywać się jak przystało na jego wie... na tyle, na ile wygląda. Po prostu teraz ma inne zmartwienia. Chce umrzeć. Komu podobałaby się wieczność? Na pewno nie jemu. Gardzi nią. Nie jest nieśmiertelny, ale też nie zamierza żyć wiecznie, chociaż z tym drugim jest pewien problem... Niemniej jednak obecnie nie spieszy mu się do grobu tak, jak normalnemu człowiekowi powinno. Uważa, że musi poprowadzić obecnych czarodziejów tak, jak Ariadna Lightsworth sprawiała pieczę nad Saint Francesą i każdą osobą znajdującą się w tamtej placówce. A Virtus był jednym z tych magów. Jako szczeniak oczywiście. Uważa też, że każdemu istnieniu należy zaufać. Nieważne czy z zaświatów, czy z ziemskiego uniwersum. Stara się pomagać innym, lecz wszystko ma swoje granice. Najbardziej nienawidzi, gdy dzieje się krzywda innym czarodziejom, a już w szczególności uczniom. Stara się wręcz zniszczyć zagrożenie u źródła poświęcając choćby i własne życie. Nie boi się go oddać. Ani trochę nie dba o to czy umrze, jeśli w grę wchodzi ktoś inny. I tak powinien już leżeć w piachu kilkadziesiąt lat temu. Stara się podchodzić do życia całkiem spokojnie i przyjaźnie. W końcu czemu miałby być nastawiony do wszystkiego negatywnie? Taki tam trochę ten... flegmatyk... czy coś. W szkole nazywają go w przypływie radości i śmiechu leniwą bułą, ale wcale mu to nie przeszkadza, bo nie odbiega to za daleko od prawdy.


HISTORIA

Virtusowy czas. Pojęcia tak bardzo niezgodne z czymkolwiek, że można by posądzić umysł mężczyzny o potrafiący wymyślić nawet nowy kolor. Dla Jaquelina z Transylwanii czas stanął w miejscu. Historia ta sięga czasów starej Francesy, kiedy mężczyzna był jeszcze ledwo siedemnastoletnim chłopcem, lubującym się w grze na gitarze i skrzypcach, leniący się całymi dniami, poznającym wielu wspaniałych ludzi i kochający się na zabój w pewnej dziewczynie. Mimo tego, że nie traktował życia na poważnie, to jednak starał się nie przeciwstawiać swojemu przeznaczeniu. Wiedział, że tak jak na mistrza Le'louna, tak i na niego samego przyjdzie w końcu czas. Jednakże zdradziecki, podstępny, bezwzględny i nie posiadający ani krzty miłosierdzia pech chciał, aby Virtus nie dożył ani dnia dłużej. Sytuacja z posiadaniem i użytkowaniem mocy przyzywania magicznych stworów był każdemu przywołaczowi znany. Sto demonów i ani jednego więcej. Po setce - ciało i dusza były pożerane przez Omena, władcę wymiaru demonów. Tak się właśnie stało z mistrzem blondyna na jego oczach. Zostawiło to okropną, krwawiącą całe życie bliznę na jego sercu. Tak głęboką, że prawie zabił przez to swoją ukochaną. Nawet nie wiedział, że w dniu misji, w którą zamieszany był burmistrz miasta miało stać się z nim to samo. Beliarus... szósty generał piekieł, mający pod sobą sześć dziesiątek oddziałów demonów, liczących po sześć setek każdy... Virtus bardzo dobrze znał zarówno jego historię, jak i temperament. Znakomicie też zdawał sobie sprawę z faktu jak bardzo będzie go kosztować przyzwanie najpotężniejszego demona w swoim arsenale, który był ledwie pionkiem na szachownicy mistrza Le'louna. Blondyn nie pamiętał jednak, iż było to jego setne przywołanie... Zaraz po pojawieniu się monstrualnego kręgu przywołania Virtus opadł z sił. Kaszlnął, a z jego ust wyleciała krew objętości szklanki. Zacisnął zęby i wstał, a gdy szerzej otworzyć oczy - ukazało mu się obrzydliwie potężne istnienie. Dzieciak mimowolnie rozwarł oczy i usta jak najszerzej potrafił, a strach sparaliżował jego ciało.
- Widać głupotę odziedziczyłeś po mistrzu... - powiedziało "coś" z wnętrza portalu, a zaraz potem potężna łapa poczęła wydostawać się z rozświetlonego przejścia - ...w takim razie zupełnie jak on będziesz w stanie dopełnić dekalog przywoływaczy. - i roześmiał się ohydnie. Młodzieniec nawet nie mógł się ruszyć. Patrzył się w nadciągający dla niego koniec jak wryty... gdy nagle ręka władcy demonów została zmieciona z kursu potężny wykopem. Beliarus... to on przypadkiem natknął się na inscenizację, której nie powinien być uczestnikiem, ponieważ po prostu pędził na swojego przeciwnika, jakiego miał unicestwić na polecenie siedemnastoletniego przywoływacza. Przez ten mały błąd uczyniony przez kompletnie przypadkowe istnienie - Omen nie był w stanie dopełnić rytuału pożarcia. Jego głód jednak był tak potężny, że nie mógł sobie pozwolić na czekanie aż kolejny przywoływacz wypełni, bądź nie wypełni swoją powinność. Zatem, aby sprawiedliwości stało się zadość, władca demonów postanowił zabrać resztę życia chłopaka, wcześniej wymierzając mu najwyższą karę, na jaką mógł się zdobyć zgodnie z zasadami dekalogu. Zamknął go w czasie na dziesięć lat. Virtus starzał się jak każdy inny mag, lecz nie miał pozwolenia na wykonywanie jakiejkolwiek czynności. Ciemność, pustka, błoga cisza, świadomość bycia przytomnym przez dziesięć lat i niemożność wykonania jakiejkolwiek innej czynności niż myślenie. Przygnębiające... okropnie wpływające na psychikę... Po odbyciu kary chłopie.. mężczyzna był niemalże wrakiem. Uzyskał pouczenie, że jego ciało już nigdy nie zazna starości, lecz nadal będzie podatne na śmierć mechaniczną. Wieczna młodość w połączeniu ze śmiertelnością tworzyła niesłychanie przygnębiające połączenie. Virtus stracił swoje moce, lecz nie zdolności czarodziejskie. Przez wiele dekad zgłębiał wiedzę na temat nowych pokoleń i generacji magów. Zgłębiał ich wiedzę i zaczął wykorzystywać na najbardziej znane mu sposoby. Eksperymentował. Wiedział, że jeśli powie komukolwiek o swojej przeszłości - zostanie stracony. Żył pośród ludzi. Nie wyróżniał się niczym specjalnym. Aspekty magiczne chował dla siebie, więc nic mu raczej nie groziło. Co pięć lat musiał zmieniać kraj, w którym mieszkał, aby okoliczna ludność nie dziwiła się dlaczego mężczyzna po takim czasie nadal wygląda tak samo. Włosy, skóra, spojrzenie, całe ciało zatrzymało się na wyglądzie trzydziestoletniego chłopa. Jaquelin był obserwatorem wielu wojen. Chciał się dowiedzieć co siedziało w głowach ludzi uczestniczących w takich bitwach. Obserwował drugą wojnę światową, jak i wiele domowych np. w krajach takich jak Hiszpania, Polska, Francja czy Włochy. Jego dane i archiwa sięgają kilkudziesięciu ksiąg po pięć setek stron każda. Mają nawet daty swoich świetności sięgające po rok maksymalnie 1930. Wieść o śmierci profesor Lighsworth sprawiła, że na jakiś czas Virtus stracił pewność co do przetrwania rasy czarodziejów. Niemniej jednak w przyszłości odnalazł informację odnośnie szkoły magicznej we Włoszech w miasteczku Nonajmu. Przeniósł się on tam natychmiast po tym jak tylko zdołał. Były to początki szkoły. Początki w nowym wydaniu... rok 2017... Placówka wygląda w jego oczach wręcz bajecznie jak zwykle. To były jego klimaty. A może po prostu przyzwyczaił się do starych rzeczy? W końcu teoretycznie blondyn jest staruszkiem... Raz, dwa skierował się ku dyrekcji z prośbą o możliwość nauczania w szkole. Niedługo po zaczęciu pracy wyjawił swój sto-trzydzieści-trzy-letni sekret dyrektorce szkoły...


CIEKAWOSTKI

Uwielbia słodycze.
Jest zawsze skory do pomocy.
Ma bardzo przyjazne nastawienie do wszystkiego, ale wszystko ma swoje granice.
Ulubione warzywa i owoce: marchewka i truskawka. Chociaż pomarańczką i mandarynkami nie pogardzi.
Irytują go debile i nadmiar natrętności w ludziach. Tak samo zresztą jest ze zbyt wielkim ego u innych.
Na każdy rodzaj przemocy wymierzany w ucznia szkoły reaguje tak, jak zawsze reagował - stara się eksterminować źródło, a kary dla uczniów(zakładając, ze robił to uczeń) są u niego srogie.
O swoich sekretach nie mówi nikomu oprócz dyrekcji. Sądzi, że tylko oni powinni znać prawdę o jego przeszłości.
Stara się odnaleźć rodzinę z jego drzewa genealogicznego. Jest na sto procent pewien, że magowie z tak silnymi genami Sary i jego samego nie jeden raz ukażą się na kartach historii jako legendy przedłużając rodzinę tej dwójki.
Ze wszystkim atmosfer najbardziej ceni sobie ciszę i spokój, bądź przyjemną muzykę i spokój. Kręcą go hiszpańskie i francuskie klimaty.
Jest w stanie przespać cały dzień i pół następnego zbierać się z łóżka.
Wie, że jego wnuczka, Sarami Chanakya, uczy się w tej szkole.
Da się od niego jak zawsze czuć truskawkowe perfumy. W końcu utożsamiany był z truskawką.

Powrót do góry Go down
 
Virtus Jaquelin
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
St. Francesa :: Sprawy Organizacyjne :: Kartoteka-
Skocz do: